Symbolika biblijnego opisu Stworzenia (I)

Sukcesywnie będziemy zamieszczać fragmenty kazań Josefa Kard. Ratzingera „Na początku Bóg stworzył… Konsekwencje wiary w stworzenie” z 1985 r.

Rozumność wiary w stworzenie

Stwierdzenie to musimy pogłębić, idąc w dwóch kierunkach. Po pierwsze, chodzi o „fakt” stworzenia. Ów „fakt” wymaga powodu; odsyła do mocy, która stała na początku i mogła powiedzieć: „Niech się stanie!”. W XIX wieku wyglądało to inaczej. Nauki przyrodnicze były pod wpływem dwóch wielkich zasad: zasady zachowania ma­terii i zasady zachowania energii. W ich świetle świat jawił się jako wiecznie trwający, poddany niezmiennym prawom przyrody kosmos, który istnieje sam w sobie i nie potrzebuje niczego poza sobą. Kosmos jawił się jako całość, o której La­place mógł powiedzieć: „Nie potrzebuję już hipotezy Boga”. Potem jednak pojawiły się nowe odkrycia. Sformułowano zasadę entropii, mówiącą, że energia przechodzi w stan, z którego nie można jej już przywrócić.

W XIX wieku nauki przyrodnicze były pod wpływem dwóch wielkich zasad: zasady zachowania ma­terii i zasady zachowania energii. W ich świetle świat jawił się jako wiecznie trwający.

To jednak oznacza, że świat poddany jest prawu stawania się i przemijania. W świat wpisana jest czasowość. Następnie odkryto przemia­nę materii w energię, co gruntownie zmieniło obydwie zasa­dy zachowania. Później przyszła jeszcze teoria względności, a także inne odkrycia, które pokazały, że świat niejako niesie w sobie swój zegar – zegar, który pozwala nam na rozpozna­nie początku i końca, drogi od źródła do zakończenia. Nawet jeśli odcinek upływającego czasu niezwykle się rozszerzył, to jednak – przy wiedzy o czasowości bytu – przez ciemność miliardów lat znowu można dostrzec tę chwilę, o której mówi Biblia: ten początek, który wskazuje na tego, kto miał moc powołania bytu do istnienia, do powiedzenia: „Niech się stanie” – i stało się.

Później przyszła jeszcze teoria względności, a także inne odkrycia, które pokazały, że świat niejako niesie w sobie swój zegar.

Druga uwaga nie odnosi się do czystego „faktu” bycia. W pewnym sensie dotyczy ona „projektu” świata, mo­delu, który leży u jego podstaw. „Niech się stanie” nie oznaczało powstania chaotycznej mieszaniny. Im bardziej poznajemy świat, tym lepiej widzimy rozum, którego drogi możemy tylko śledzić z podziwem. Poprzez nie w całkiem nowy sposób widzimy tego Ducha Stworzyciela, któremu zawdzięczamy również nasz rozum.

Albert Einstein po­wiedział kiedyś, że w prawach przyrody ,,objawia się tak potężny rozum, że wobec niego wszelki sens ludzkiego myślenia i porządkowania wydaje się niczym”.

Albert Einstein po­wiedział kiedyś, że w prawach przyrody ,,objawia się tak potężny rozum, że wobec niego wszelki sens ludzkiego myślenia i porządkowania wydaje się niczym”. Poznajemy, że w olbrzymich przestrzeniach, w świecie gwiazd objawia się rozum, który utrzymuje kosmos w jedności. Coraz lepiej widzimy też to, co najmniejsze, komórkę, pierwotne struk­tury życia; również tutaj odkrywamy rozumność, która budzi w nas podziw, tak że za św. Bonawenturą musimy powiedzieć: „Kto tego nie widzi, jest ślepy. Kto tego nie sły­szy, jest głuchy. Kto nie zaczyna tu wychwalać Stworzyciela, jest niemy”.

W stworzeniu odkrywamy rozumność, która budzi w nas podziw, tak że za św. Bonawenturą musimy powiedzieć: „Kto tego nie widzi, jest ślepy. Kto tego nie sły­szy, jest głuchy.Kto nie zaczyna tu wychwalać Stworzyciela, jest niemy".

Jacques Monod, odrzucający wszelka wiarę jako nienaukową i sprowadzający cały świat do współgrania przypadku i konieczności, w dziele, w którym stara się przedstawić i uzasadnić swoja wizję świata, opowiada, że po wykładach, które później złożyły się na książkę, Francois Mauriac powiedział: „To, co mówi ten profesor, jest jeszcze bardziej niewiarygodne niż to, w co wierzymy my, bied­ni chrześcijanie"`'. Monod temu nie zaprzecza. Jego teza brzmi: cały koncert przyrody zaczyna się od błędów i fał­szywych nut. Przyznaje sam, że taka wizja jest absurdalna. Ale metoda naukowa – twierdzi – zmusza do tego, aby nie dopuścić do postawienia pytania, na które odpowiedź musiałaby brzmieć: „Bóg”. Można tylko powiedzieć: Cóż za nędzna metoda.

Świat nie jest wytworem ciemności i bezsensu, lecz pochodzi z rozumienia; pochodzi z wolności, z piękna, które jest miłością.

Poprzez rozumność stworzenia patrzy na nas sam Bóg. Fizyka i biologia, nauki przyrodnicze jako takie dostarczyły nam niezwykłej opowieści o stworzeniu z wielkimi, nowymi obrazami, pozwalającymi nam na roz­poznanie oblicza Stwórcy i na ponowne stwierdzenie: Tak, u początku i u źródła wszelkiego bytu stoi Duch-Stwórca. Świat nie jest wytworem ciemności i bezsensu, lecz pocho­dzi z rozumienia; pochodzi z wolności, z piękna, które jest miłością. Zobaczenie tego daje nam odwagę pozwalającą nam żyć, dającą nam moc do tego, aby spokojnie stawić czoło przygodzie życia.

Następny tekst