Sumiennie pracować

Temu, kto pragnie być świętym, nie wystarczy pracować - powinien jeszcze pracować dobrze, nie szczędząc wysiłku, akceptując porażki oraz ucząc się podczas swoich codziennych zajęć praktykowania cnót, takich jak cierpliwość czy miłość. Nowy tekst edytorialu o uświęcaniu pracy

Jeśli naprawdę chcemy uświęcić pracę, musimy spełnić nieuchronnie pierwszy warunek: pracować, i to pracować dobrze! — z ludzką i nadprzyrodzoną rzetelnością[1].

Widzieliśmy już w poprzednim rozdziale, że „motywacja nadprzyrodzona” pracy to dusza jej uświęcenia[2]. Teraz zatrzymamy się, żeby zastanowić się nad tym, że „materią”, której ta dusza daje życie, jest dobrze wykonana praca. Motywacja nadprzyrodzona, jeżeli jest autentyczną miłością do Boga i bliźniego, koniecznie domaga się tego, żebyśmy starali się wykonywać nasze zadania w najlepszy możliwy sposób.

Święty Josemaría naucza, że uświęcenie pracy oznacza dobre wykonywanie samej pracy, jej ludzką doskonałość, dobre spełnianie wszystkich obowiązków zawodowych, w połączeniu z obowiązkami rodzinnymi i społecznymi. Trzeba pracować sumiennie, w poczuciu odpowiedzialności, z miłością i wytrwałością, bez zaniedbań i lekkomyślności.

Aby owocnie zastanowić się nad tym nauczaniem, należy zauważyć, że kiedy mówimy o „dobrej pracy”, odnosimy się przede wszystkim do działalności polegającej na pracy a nie do wyniku pracy.

Może się zdarzyć, że ktoś pracuje dobrze, a jednak praca wychodzi źle — czy to przez mimowolne pomyłki czy też z przyczyn, które nie zależą od danej osoby. W tych przypadkach — które często się zdarzają — wyraźnie pojawia się różnica między osobą, która pracuje w duchu chrześcijańskim, a człowiekiem, który poszukuje głównie ludzkiego sukcesu. Dla osoby pracującej w duchu chrześcijańskim tym, co ma wartość, jest przede wszystkim sama działalność polegająca na pracy. Choćby nie udało się osiągnąć dobrego wyniku, człowiek taki wie, że nie stracił niczego z tego, co starał się zrobić dobrze z miłości do Boga, trudząc się o współodkupienie z Chrystusem. Dlatego nie zniechęca się z powodu przeciwności, ale starając się je przezwyciężyć, widzi w nich możliwość większego zjednoczenia się z Krzyżem Pana. Natomiast w przypadku osoby myślącej tylko o własnym sukcesie, jeżeli wynik pracy nie jest zadowalający, wszystko poszło na marne. Oczywiście ktoś, kto myśli w ten sposób, nigdy nie zrozumie, czym jest uświęcanie zajęć zawodowych.

Pracować sumiennie to znaczy pracować z ludzką doskonałością w oparciu o nadprzyrodzoną motywację. To nie znaczy: pracować dobrze po ludzku i „potem” dodać motywację nadprzyrodzoną. Jest to coś głębszego, dlatego że to właśnie miłość do Boga powinna prowadzić chrześcijanina do realizacji jego zadania w sposób doskonały, ponieważ „nie możemy ofiarować Panu czegoś, co, na miarę naszych ograniczonych możliwości, nie jest doskonałe, wykonane bez błędu i starannie w najdrobniejszych szczegółach: Bóg nie przyjmuje partaniny. Żadnego zwierzęcia ze skazą nie będziecie składać w ofierze — upomina nas Pismo święte — bo to nie byłoby od was przyjęte (Kpł 22, 20)”[3].

Kiedy próbuje się postępować w ten sposób, jest czymś normalnym, że praca wychodzi dobrze i że uzyskuje się dobre wyniki. Co więcej, częste jest, że ten, kto próbuje uświęcić pracę, wyróżnia się zawodowo spomiędzy równych sobie osób, ponieważ miłość do Boga popycha do tego, żeby „przekraczać siebie — chętnie i zawsze — w wypełnianiu obowiązków i w poświęceniu”[4]. Jednakże nie trzeba zapominać, że Bóg dopuszcza niekiedy ludzkie przeciwności i porażki, żebyśmy oczyścili intencję i uczestniczyli w Krzyżu Pana. Takie sytuacje nie oznaczają zatem, że ktoś nie pracował dobrze i że nie uświęcił danego zadania.

Ludzkie cnoty w pracy

Aby pracować dobrze, trzeba realizować ludzkie cnoty uformowane miłością. „Kiedy przystępujemy do pracy z myślą o jej uświęcaniu, w grę wchodzi cała gama cnót: męstwo, aby wytrwać w naszym trudzie pracy pomimo naturalnych trudności i nie dać się pokonać z powodu przemęczenia; wstrzemięźliwość, by móc się bezgranicznie wyniszczać i by pokonać wygodnictwo oraz egoizm; sprawiedliwość, by wypełniać nasze obowiązki wobec Boga, wobec społeczeństwa, wobec rodziny, wobec kolegów; roztropność, aby w każdym przypadku wiedzieć, co należy czynić i niezwłocznie przystępować do dzieła... A wszystko, powtarzam, z Miłości”[5].

Wszystkie ludzkie cnoty są konieczne, ponieważ tworzą tkaninę, w której nici wzajemnie się wzmacniają. Jednakże istnieje między nimi pewien porządek: jedne nici są kładzione wcześniej niż inne, tak samo jak podczas tkania dywanu.

Zważywszy, że pierwszy warunek to praca, porządna praca, jest zrozumiałe, że Św. Josemaría podkreśla, że „dwie ludzkie cnoty — pracowitość i pilność — łączą się w jednej postawie: w dążeniu do wykorzystania talentów otrzymanych od Boga”[6].

Tak jak w ewangelicznej przypowieści, Pan dał każdemu talenty konieczne do wypełnienia misji umieszczenia Go wewnątrz ludzkiej działalności poprzez uświęcenie zawodu. Nie jest czymś godziwym zachowywać się jak sługa zły i gnuśny[7], który zakopał otrzymany talent. Bóg chce, żebyśmy z miłości do Niego przyczyniali się do tego, aby dary, które nam dał, przynosiły zysk. Zaś w tym celu trzeba pracować z wytrwałością i stałością, z dokładnością i z wysoką po ludzku jakością, dokładając wszelkich koniecznych starań.

Pracowitość i pilność skłaniają razem do stawiania czoła pracy, którą powinno się wykonać, nie zaś do zajmowania się jakąkolwiek działalnością albo tym, na co ma się ochotę. Skłaniają też do wykonywania pracy we właściwy sposób i w czasie, w którym należy ją wykonać. „Człowiek pracowity wykorzystuje czas, który jest więcej niż złotem — jest chwałą Boga! Czyni to, co powinien i jest w tym, co czyni nie z przyzwyczajenia czy dla zabicia czasu, lecz w wyniku starannej i wyważonej refleksjii. Dlatego jest staranny, sumienny, pilny. Łaciński odpowiednik słowa pilnydiligens — pochodzi od diligo, czyli kocham, cenię, wybieram w wyniku starannej rozwagi i uwagi. Nie jest pilny ten, kto się spieszy, ale ten, kto pracuje z miłością i pieczołowitością”[8].

Pracowitości przeciwstawia się lenistwo, które jest grzechem głównym i „matką wszelkich wad”[9]. Jedną z jego form jest opóźnianie wypełniania obowiązków[10]: odkładanie tego, co wiele kosztuje, i nadawanie priorytetu innym sprawom, które bardziej się lubi albo które wymagają mniej wysiłku. „Nie odkładaj pracy do jutra”[11], radzi Św. Josemaría, dlatego że niekiedy „uzasadniamy nasze wygodnictwo przy pomocy fałszywych wymówek, zapominając o tej błogosławionej odpowiedzialności, która spoczywa na naszych barkach, pracując ograniczamy się tylko do rzeczy najbardziej niezbędnych, ulegamy bezrozumnym rozumowaniom, byle siedzieć z założonymi rękami, tymczasem Szatan i jego sprzymierzeńcy nigdy nie biorą urlopu”[12]. Nie służymy Bogu lojalnie, „kiedy mają powody, by nas wytykać jako nierobów, leniwych, nieobowiązkowych, próżniaków, nieporządnych, bezużytecznych...”[13].

Drugą skrajnością jest deformacja pracowitości, kiedy nie kładzie się należytych ograniczeń pracy, wymaganych przez konieczny odpoczynek albo troskę o rodzinę i inne relacje, o które należy dbać. Święty Josemaría ostrzega przed niebezpieczeństwem nadmiernego poświęcenia pracy — pracoholizmu (profesionalitis) — jak nazywa tę wadę, żeby dać do zrozumienia, że chodzi o pewien rodzaj patologicznego zapalenia związanego z działalnością zawodową.

Zawodowe zajęcia to dziedzina do praktykowania ludzkich cnót poprzez naśladowanie przykładu lat Jezusa w Nazarecie. Porządek i pogoda, radość i optymizm, hart ducha i stałość, lojalność, pokora i łagodność, wielkoduszność i pozostałe cnoty czynią z pracy zawodowej płodny teren, który napełnia się owocami deszczu łaski.

W swoim przepowiadaniu na temat ludzkich cnót w pracy Św. Josemaría często ucieka się do alegorii osiołka. „Obyś nabył — chcesz je nabyć — cnót osiołka! Ciężko pracuje, jest pokorny i wytrwały, uparty!, wierny, stąpa bardzo pewnie, jest silny i — jeśli ma dobrego pana — wdzięczny i posłuszny”[14].

Szczególnie zwraca uwagę na pracę „osiołka w kieracie”: „Błogosławiona wytrwałość osiołka w kieracie! — Zawsze tym samym krokiem. Zawsze te same okrążenia. — Dzień za dniem, wszystkie jednakowe. A bez tego nie byłoby dojrzałości owoców ani zielonej bujności w sadzie, ani kwietnej woni w ogrodzie. Zastosuj tę myśl do swojego życia wewnętrznego”[15].

Przykład ten służy mu do chwalenia wytrwałości w pracy i w spełnianiu obowiązków, do sławienia hartu ducha, a zwłaszcza pokory tego, kto wie, że jest narzędziem w rękach Boga, i nie przypisuje samemu sobie zasług w odniesieniu do dzieł, które wykonuje[16].

Metafora ma pochodzenie biblijne. Święty Josemaría bierze ją z modlitwy psalmisty, cytując często po łacinie: „ut iumentum factus sum apud te…”, „byłem przed Tobą jak juczne zwierzę. Lecz ja zawsze będę z Tobą: Tyś ujął moją prawicę; prowadzisz mnie według swojej rady i przyjmujesz mię na koniec do chwały” (Ps 72[73], 22-24). Kontempluje również postać osiołka wybranego przez Pana na Jego tryumfalny wjazd do Jerozolimy (por. Mk 11, 2-7), uważając, że „Jezus zadowala się nędznym zwierzęciem jako tronem”[17]: „Jego tronem w Jerozolimie był osiołek...!”[18]. Przy pomocy tych słów, komentuje Bł. Álvaro, chce nas uczyć „pracować z pokorą i wytrwałością, żebyśmy również my mogli być tronem Pana”[19], pozwalając Mu panować we własnym sercu i w ten sposób umieszczać Go na szczycie ludzkich zajęć mimo osobistej nędzy[20].

Bez walki, aby codziennie praktykować ludzkie cnoty w pracy, byłoby łatwo skończyć jak ci, którzy uważają się za „praktykujących” chrześcijan, ponieważ uczestniczą w pewnych aktach kultu i odmawiają pewne modlitwy, ale równocześnie pozwalają, żeby ich życie zawodowe płynęło mniej lub bardziej bezwstydnie obok chrześcijańskiej moralności, z niedostatkami sprawiedliwości, prawdomówności, uczciwości…

Praca tego rodzaju nie jest przyjemna Bogu i nie można powiedzieć, żeby była dobrze wykonana ani uświęcona, choćby osiągało się rezultaty wspaniałe w ludzkich oczach i choćby wyróżniała się pod pewnymi względami doskonałością techniczną. Święty Josemaría zawsze nauczał wprowadzania wiary w życie — wcielania jej! — w pracy zawodowej, przy zachowaniu jedności życia. To zaś osiąga się poprzez ludzkie cnoty dobrze uformowane miłością.

Bez miłości ludzki wysiłek nie wystarcza do uświęcenia pracy, ponieważ miłość jest istotą świętości. Chrześcijanin, który jest bardzo skuteczny, jeżeli zaniedbuje miłość, nie uświęca swojej pracy. W rzeczywistości nie można również powiedzieć, że dobrze pracuje, ponieważ miłość mieści się w ramach cnót, zaś jej brak objawia się prędzej czy później w ich łamaniu: w niesprawiedliwościach, w pysze, w gniewie, w zazdrości…

Miłość do Boga nie jest bezczynnym uczuciem. Jest to akt teologalnej cnoty miłości, która, obok wiary i nadziei, powinna kierować konkretną rzeczywistością życia dziecka Bożego poprzez praktykowanie cnót ludzkich. Tylko w ten sposób możemy utożsamiać się z Chrystusem — doskonałym Bogiem i doskonałym Człowiekiem.

Drobne rzeczy

Cnoty chrześcijańskie objawiają się i rozwijają w działalności zawodowej zwykle poprzez drobne rzeczy. Ta sama pracowitość, która w pewien sposób jest warunkiem pozostałych cnót w pracy, nie polega tylko na tym, żeby dużo pracować, ponieważ nie trzeba zapominać, że „przez zaniedbywanie szczegółów można pogodzić ze sobą pracę bez wytchnienia i życie jak skończony leń”[21].

Cnota ta może utracić swoją autentyczną wartość, jeżeli zaniedbuje się walki w drobiazgach dotyczących porządku, w stosunku do których nie odczuwa się upodobania albo dotyczących punktualności związanej z rozpoczynaniem i kończeniem pracy. Albo też lekceważy się troskę o rodzinę czy zaniedbuje inicjatywy apostolskie, używając wymówki, że praca pochłania niemal całą energię. Troska o drobiazgi z miłości do Boga chroni przed tym niebezpieczeństwem, ponieważ chroni prawość intencji, dlatego że wiele drobiazgów błyszczy tylko przed Bogiem. „Świętość nie polega na tym, żeby robić codziennie trudniejsze rzeczy, tylko na tym, żeby robić je codziennie z większą miłością”[22].

Inną, odmienną kwestią jest „perfekcjonizm” — wada polegająca na poszukiwaniu jako celu doskonałości dla samej doskonałości w zewnętrznym wyniku pracy. Wada ta obejmuje pewne zniekształcenie ludzkich cnót, pokazuje, że utracono wizję całości, zmysł roztropności, który dyktuje niekiedy, że lepsze jest wrogiem dobrego, ponieważ staranie o to, co najlepsze, prowadziłoby do zaniedbywania innych wymogów dobrze wykonanej pracy, jak ukończenie jej w stosownym terminie. Perfekcjonizm jest surogatem perfekcji, który objawia miłość własną i próżne upodobanie i trzeba zwalczać go z realizmem chrześcijańskiej pokory, która umie rozpoznawać własne ograniczenia i ufać Bogu.

On stworzył wszystko z miłości i Jego dzieła są doskonałe: Dei perfecta sunt opera[23]. Nasza praca to „uczestnictwo w stwórczym dziele”[24] i powinna być również doskonała w tym, co zależy od naszych sił, z pomocą łaski Bożej.

Troska o drobiazgi cechuje Boski sposób pracy dziecka Bożego, ponieważ ukazuje doskonałość miłości. Jest też fundamentalna, żeby stać się kontemplacyjnym w pracy, ponieważ Bóg stwarzał świat w ten sposób i widział, że to, co stworzył, było dobre[25] — kontemplował odbicie swojej Miłości i Prawdy w stworzeniach — analogicznie, chociaż w tym przypadku analogia jest bardzo odległa, nasza praca będzie dobra i będzie środkiem kontemplacji, jeżeli jest zadaniem nie tylko wykończonym do ostatniego szczegółu, ale też wykonanym z moralną prawością. W ten sposób praca będzie modlitwą. Modlitwą kontemplacyjną, ponieważ praca zrealizowana z doskonałością, wkładającą miłość w drobiazgi, pozwala odkrywać „to coś Bożego ukrytego w szczegółach”[26]. Dlatego, kończył Św. Josemaría, „gdy chrześcijanin nawet najmniej znaczącą codzienną czynność spełnia z miłością, to wtedy wypełnia się ona transcendencją Bożą”[27].

Nauczyć się dobrze pracować

Zdumiewająca panorama otwierająca się przed naszymi oczami musi być wprowadzona w czyn. „Nie wystarczy chcieć czynić dobro, trzeba umieć to robić”[28]. Służba Bogu i innym naszą pracą wymaga przygotowania, kompetencji nie tylko technicznych, ale również moralnych, ludzkich i chrześcijańskich.

Aby być użytecznym, służyć”, powtarzał Św. Josemaría w celu przypomnienia, że nie wystarcza „dobra wola”, żeby być dobrym lekarzem albo dobrą gospodynią domową, tylko że wymagana jest wiedza i cnoty. „Nie wierzę w czystość intencji tych, którzy nie dokładają starań, by zdobyć kompetencję niezbędną do tego, aby należycie wypełniać powierzone sobie zadania”[29].

„Kształcenie zawodowe”, żeby uświęcać pracę, nie polega tylko na uprzedniej wiedzy teoretycznej. Potrzeba o wiele więcej, jak powiedziano powyżej: potrzeba ludzkich cnót uformowanych miłością. Głównie z tej przyczyny kształcenie zawodowe trwa przez całe życie i doskonali się dzień po dniu, kiedy dokłada się starań we wzrastaniu w cnotach chrześcijańskich. „Nie wystarczy pragnienie posiadania tych cnót: jest rzeczą konieczną nauczenia się ich praktykowania. Discite benefacere, nauczcie się czynić dobro. Musimy wytrwale ćwiczyć się w praktykowaniu odpowiednich czynów — czynach szczerości, prawdomówności, rzetelności, opanowania, cierpliwości — gdyż miłość to czyny a Boga nie można kochać jedynie słowem, ale czynem i prawdą (1 J 3, 18)”[30].

Znakomitą drogą dla tej formacji jest osobiste kierownictwo duchowe. Ten, kto umie otworzyć na oścież duszę, będzie mógł otrzymywać trafne rady — niekiedy wskazówki na temat powinności moralnych lub powinności sumienia — ponieważ Duch Święty daje swoje światło i swoją łaskę poprzez ten środek uświęcenia. Trzeba być również gotowym do przyjmowania tej formacji w samym miejscu pracy, umiejąc wykorzystywać uwagi otaczających nas osób. Wymaga się pokory i prostoty, żeby przyjąć własne ograniczenia i pozwolić sobie pomóc, unikając samowystarczalności, pychy i próżności.

Nadzieje zawodowe

Bardzo odpowiednią wewnętrzną dyspozycją do uświęcenia pracy są nadzieje zawodowe. Jednakże jest istotne, żeby mieć sprawiedliwe i wzniosłe wyobrażenie tego, czym powinna być nadzieja chrześcijanina, aby nie redukować jej do zwykłej naturalnej skłonności albo uczucia.

Ściśle rzecz biorąc, nadzieje zawodowe to gorąca chęć służenia Bogu i innym naszą pracą, pragnienie przyczyniania się własną działalnością zawodową do ludzkiego postępu poprzez nadawanie mu chrześcijańskiego sensu oraz do nasycania w ten sposób społeczeństwa duchem Chrystusa. Jest to rdzeń zawodowych nadziei dziecka Bożego, budzących ludzkie zainteresowanie zadaniem, które się wykonuje i syci z korzenia żywotnym sokiem nadprzyrodzonej nadziei. Nadzieja ta utrzymuje przy życiu wytrwałość „przemieniania codziennej prozy w jedenastozgłoskowiec, w poezję heroiczną”[31].

Najzwyklejsze zajęcia nie są już monotonnym wydarzaniem się powtarzających się czynności, tak jak nie były tym w życiu Jezusa, Maryi i Józefa w Nazarecie. Człowiek odkrywa nowy wymiar naszych zadań i cieszy się obecnością Boga, który je zatwierdza, przyjmując ofiarę dobrze wykonanej pracy.

Dla dziecka Bożego nadzieje zawodowe nie są upodobaniem czy kaprysem. Jest to nadzieja wykonania pracy, której chce Bóg, żeby ją uświęcać i przynosić owoce. Dlatego istnieje powołanie zawodowe, które jest istotną częścią Bożego powołania do świętości i apostolstwa. Powołania zawodowego nie odkrywa się tylko przy pomocy skłonności i zdolności — które z pewnością są istotne — ale również przy pomocy okoliczności, w których każdy znajduje się zrządzeniem Bożej Opatrzności, a konkretnie poprzez obowiązki, które musi wypełniać i usługi, które faktycznie może świadczyć.

Cały ten zespół czynników tworzy powołanie zawodowe. Nosi ono nazwę „powołania”, ponieważ faktycznie przedstawia wezwanie Boga do wyboru, zgodnie z osobistymi okolicznościami, najbardziej odpowiedniej działalności zawodowej jako materii uświęcenia i apostolstwa.

W tych ramach widać, jak daleko od nadziei zawodowych leży wspomniana już wcześniej patologia, którą zwykło się nazywać pracoholizmem. Nadzieje zawodowe to miłość do pracy jako środka uświęcenia i apostolstwa. Natomiast pracoholizm to niewolnicze poddanie bożkowi, którego potraktowano jako cel. To ostatnie może się zaś przydarzyć, nawet kiedy nie ma takiego bezpośredniego zamiaru, gdy nie zwraca się uwagi na oczyszczenie intencji i w praktyce działa się, zachowując tylko ziemskie cele i umieszczając na szczycie własne upodobania.

Święty Josemaría ostrzega przed tym niebezpieczeństwem: „Powinieneś jednak postawić swoją pracę zawodową na właściwym miejscu: jest ona wyłącznie środkiem do osiągnięcia celu, nigdy nie można jej traktować — przenigdy — jako czegoś najważniejszego. Ileż różnych przejawów «pracoholizmu» utrudnia zjednoczenie z Bogiem!”[32]. Nauczenie się dobrej pracy wymaga nauczenia się ustawiania pracy na właściwym miejscu. Jest to bardzo istotne miejsce — miejsce osi uświęcenia w zwyczajnym życiu. Jednakże oś nie jest wszystkim.

Dobrych specjalistów poznaje się po ich pracy. Świętego Józefa wszyscy znali jako rzemieślnika, zaś Jezusa jako syna rzemieślnika, fabri filius[33] i samego Rzemieślnika[34]. Nie pozostały nam rezultaty Ich pracy, żaden z wyrobów, które wytwarzali, z najwyższą jakością, z doskonałością, na jaką pozwalały narzędzia tamtej epoki, pracując z wysiłkiem, z zachowaniem porządku, z radością… podczas gdy Najświętsza Maryja Panna zajmowała się w tym samym duchu zajęciami domowymi. Natomiast pozostała nam odkupieńcza miłość Jezusa w tym zadaniu oraz miłość Maryi i Józefa zjednoczonych z Jego miłością jednym sercem. To jest istota uświęcenia pracy.

Javier López Díaz


[1] Kuźnia, 698.

[2] Por. Droga, 359.

[3] Przyjaciele Boga, 55.

[4] Bruzda, 527.

[5] Przyjaciele Boga, 72.

[6] Tamże, 81.

[7] Por. Mt 25, 26.

[8] Przyjaciele Boga, 81

[9] Bruzda, 505. Por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1866.

[10] Św. Tomasz z Akwinu, Summa Theologiae, II-II, q. 54, a. 2, ad 1.

[11] Droga, 15.

[12] Przyjaciele Boga, 62.

[13] Tamże.

[14] Kuźnia, 380.

[15] Droga¸998.

[16] Por. Kuźnia, 607.

[17] To Chrystus przechodzi, 181.

[18] Droga, 606.

[19] Bł. Álvaro del Portillo, przypis 143 do Instrukcji, 9 I 1935, 221, cytowane w E. Burkhart-J.López, Vida cotidiana y santidad en la enseñanza de San Josemaría, III, Rialp, Madrid 2013, str. 176.

[20] Por. Kuźnia, 607; Przyjaciele Boga, 137.

[21] Bruzda, 494.

[22] Zapiski z przepowiadania (AGP, P10, 25).

[23] Pwt 32, 4 (Wulgata).

[24] To Chrystus przechodzi, 47.

[25] Rdz 1, 10 nn.

[26] Rozmowy z prałatem Escrivá, 116.

[27] Tamże.

[28] To Chrystus przechodzi, 50.

[29] Tamże.

[30] Przyjaciele Boga, 91.

[31] To Chrystus przechodzi, 50.

[32] Bruzda, 502.

[33] Mt 13, 55.

[34] Por. Mk 6, 3.